Dzisiaj pikieta pod siedzibą Jeronimo Martins w Warszawie
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 6163 razy
UWAGA!!! PROTEST SADOWNIKÓW POD SIEDZIBĄ BIEDRONKI (JERONIMO MARTINS) 24.09.2020 r. GODZINA 10:00 UL. DOLNA 3, WARSZAWA KTO ZARABIA NA POLSKICH JABŁKACH?
Sadownictwo to bardzo trudny zawód. Wie to każdy, kto ma z tą branżą cokolwiek wspólnego lub choćby rodzinę na wsi. Jednak mimo ciężkiej pracy i serca, jakie wkładamy w produkcję, dzisiaj musimy jasno wszystkim powiedzieć:
POLSKI SADOWNIK NIE MA REALNEGO WPŁYWU NA CENĘ JABŁKA W SKLEPIE. Nie miał również wpływu wiosną 2020 r.
Wbrew powszechnej opinii wśród konsumentów, to nie sadownik zarabia najwięcej na polskich jabłkach! Cenę dyktują sklepy, a właściwie największe w Polsce sieci handlowe, do których mniejsze podmioty muszą się dostosować, aby uczestniczyć w konkurencji na tym rynku. Jak działa ten model?
1. Sieć handlowa decyduje o chęci przeprowadzenia „promocji konsumenckiej”.
2. Sieć handlowa przedstawia warunki finansowe, po których chce kupić jabłka. Nie są przy tym brane pod uwagę koszty produkcji jabłka w danym roku, które mogą być różne, zależnie od wielu czynników (pogoda, koszty pracy, podatki, koszty transportu etc.).
3. Sieć handlowa organizuje „promocję konsumencką” ustalając przy tym dowolnie i wedle swojego uznania wysokość swojej marży.
Na cenę jabłek mają wpływ trzy czynniki. Na przykładzie cen detalicznych w wiodącej sieci handlowej oraz cen skupu jabłek we wrześniu 2020 r. sytuacja kształtuje się następująco:
- koszty produkcji – nasadzenie, środki ochrony roślin, bieżąca pielęgnacja, przechowywanie, pracownicy – według danych oszacowane są w tym sezonie na poziomie 1,2 zł/kg jabłek
- koszty przygotowania – w skład wchodzi opakowanie, koszty transportu, koszty logistyczne firmy handlowej, podatki: 1 zł/ kg
- marża sklepu – cena jabłek w jednej z wiodących sieci handlowych: 4,99 zł/kg
Jak łatwo policzyć na tym przykładzie – marża sieci handlowej wynosi aż ponad 55%. To oznacza, że sieci handlowe zbierają nawet ponad połowę kwoty z każdego sprzedanego kilograma jabłek.
Na stronie internetowej sieci Biedronka możemy przeczytać wypowiedź Pedro Soaresa Dos Santosa, Prezesa Grupy Jeronimo Martins:
Wierzę, że reputacja i przetrwanie firm w XXI wieku zależą nie tylko od zasad rynku, ale także od społecznej akceptacji dla prowadzonych przez nie działań. (…) Stawiamy na długoterminowe
partnerstwa z naszymi dostawcami, a przy takich samych warunkach współpracy, preferujemy długotrwałe relacje z lokalnymi dostawcami. Zasadą w Grupie Jeronimo Martins jest też to, że co najmniej 80% produktów spożywczych pochodzi od lokalnych dostawców. W 2018 r. 92% sprzedanych produktów w Biedronce było zakupione od lokalnych dostawców.
Polscy sadownicy wyrażają BRAK akceptacji społecznej dla prowadzonych działań przez Grupę Jeronimo Martins oraz inne liczące się sieci handlowe w Polsce. W naszym odczuciu, w polityce handlowej pominięta została zupełnie społeczna odpowiedzialność biznesu. Strategia uwzględnia jedynie interesy sieci handlowych. Sadownicy, którzy ponoszą największe nakłady finansowe, otrzymują za swoją ciężką pracę najmniejsze pieniądze.
Apelujemy do Zarządu Grupy Jeronimo Martins oraz innych liczących się podmiotów o zmianę polityki handlowej firmy, a przede wszystkim o wzięcie pod uwagę naszych argumentów wynikających z kosztów produkcji sadowniczej.
Związek Sadowników RP jest otwarty na konstruktywne rozmowy i rozwiązanie problemu w sposób jak najmniej dotkliwy dla wszystkich stron konfliktu. Musimy pamiętać, że wszyscy pracujemy na rzecz końcowego odbiorcy, jakim jest konsument. Jednakże to sadownik ponosi największe nakłady związane z produkcją i ryzyko wywołane zjawiskami atmosferycznymi, otrzymując w zamian najmniejsze wynagrodzenie.
Pragniemy również nadmienić, iż dzisiejsza pikieta jest organizowana dla dobra nas wszystkich! Zależy nam na dalszej współpracy z Państwem – jednak na innych, bardziej partnerskich warunkach.
Jak zapowiadają się światowe zbiory jabłek w tym sezonie?
Według danych z ostatniego kongresu Prognosfruit, nadchodzące zbiory międzynarodowe będą niższe niż w zeszłym roku – poniżej 40 mln ton w Chinach (43 mln ton w 2019 r.) oraz 4,6 mln ton w USA wobec 5 mln ton w 2019 r. Największy na świecie producent jabłek, jakim są Chiny, będzie miał zbiory mniejsze o 7%. Podobna sytuacja będzie w krajach Unii Europejskiej. To sugeruje, iż wiosną przyszłego roku na światowym rynku znowu może zabraknąć jabłek. Zatem nie ma racjonalnych podstaw w tym sezonie do obniżania ceny zakupu towaru od producenta.